Po tragicznym zdarzeniu w pobliżu, młodzi małżonkowie mierzą się z brakiem własnej reakcji i odpowiedzialności. Niestety w ich współczesnym związku nie ma bliskości, zaufania, czy choćby szczerości. I niestety będą musieli dopuścić do swojego dalszego życia "nowego członka rodziny".
Myślę, że nie tylko współczesnego. Postawa wobec takiego wydarzenia nie zależy od czasów, ale od ludzi. Spokojnie mogę wyobrazić sobie taki sam scenariusz, np. w latach 20-tych XX wieku.
Pojawił się, bo już na zawsze zostanie z nimi. Nie zrobili nic, kiedy on umierał, może udałoby mu się jakoś pomóc, uratować... Tymczasem poczucie winy spowodowało, że nie prędko, albo nawet nigdy nie uwolnią się od tego zdarzenia, a przez wyrzuty sumienia i wzajemne obarczanie się winą zaprosili go do swojego życia na długo...