Dwójka, w porównaniu do jedynki, od razu trzyma mocno w napięciu do samego końca. Fabuła ładnie trzyma się kupy, mimo że w sumie jesteśmy świadkiem dość ograniczonej miejscowo i czasowo historii. Nie ma jakichś nadprzyrodzonych bohaterów - przeciwnie, każdy jest pokazany jako zwykły człowiek, który może przez głupi błąd (albo zwykły pech) bardzo kiepsko skończyć. I to jest najfajniesze, film nie próbuje nawet ukryć brutalności i bezwzględności, która na bank byłaby nieodłącznym towarzyszem podobnych konfliktów, więc wszystko jest przedstawione nad wyraz dosadnie. W sumie historia nie ma w sobie nic nadzwyczajnego (dobro - biali i cywilizowani vs źli - czarni i dzicy - standardowe i schematyczne przedstawienie), ale klimat jest nieporównywalny, główny bohater zagadkowy i intrygujący (wydaje się dość skomplikowany, nie ma jasno określonej strony, nie jest ani dobry ani zły i to jak dla mnie jest kozackie), a zakończenie to eleganckie podsumowanie, które idealnie pasuje do całości. Jednym słowem - polecam, a dla fanów klimatów post(punkowo ;])apokaliptycznych to obowiązkowa pozycja ;D.
PS SPOILER szkoda mi było psa ale cieszę się, że tak wyszło, bo to tylko dodało filmowi zajebistości ;].
prawie się oplułem, jak czytając komentarze ( bo nigdy cholera nie ogladałem oryginałów Mad Max a fanem sci fi jestem ! ) natrafilem nagle na " Zaskakująco zajebisty film!"
hahha chyba nic więcej mi nie potrzeba, żeby zachęcić mnie do oglądania, serio :D robie seans!
.
Dużo wojowników gangu drogowego miało czarne stroje, a że obyczaje mieli już dzikie, to fakt.
Za to obrońcy rafinerii mieli białe pancerze.
Co do rasy, to wszystko raczej biali Australijczycy, chyba tylko ten dzieciak był aborygenem.
Czyli dosłownie "czarnych" to tam się nie uświadczy.
O dobrze, bo to przydaje autentyczności lokacji w Australii.